Niech twa miłość mnie unicestwi

„Wschód Księżyca” – Magdalena Zimniak

Czy istnieje przeznaczenie? To pytanie zadawałam wielokrotnie moim przyjaciołom, zastanawiając się nad zjawiskami, które w swojej niezwykłej przypadkowości – nie powinny się wydarzyć. Dlatego, gdy otrzymałam książkę Magdaleny Zimniak wiedziałam, że świat tatrzańskich gór wciągnie mnie na długie wieczory. Metafizyczne postacie, ich złożoność psychologiczna oraz demoniczna siła, która panuje nad kolejnymi potomkami sprawia, że książkę czyta się z zapartym tchem, jednocześnie czasami odczuwając zażenowanie niewiarygodnością zdarzeń. Mimo to warto zapoznać się z tą pozycją, aby poznać twórczość polskiej obiecującej pisarki.

 

Fabuła rozpoczyna się z chwilą, gdy Paweł oraz Basia, małżeństwo z wieloletnim stażem, wybierają się celebrować kolejną rocznicę ich związku w góry. Mężczyzna ukrywa przed ukochaną fakt, że 20 lat wcześniej w to samo miejsce pojechał ze swoją ówczesną kochanką, która po akcie miłosnym rzuciła się w przepaść. Demon, zaborczy duch z przeszłości, dopomina się o swojego kochanka już w czasie drogi na Zawrat. Jednak to dopiero początek, gdyż śmierć jednej osoby zapoczątkowuje spiralę zła, z której trudno się wyrwać. Czytając książkę mamy do czynienia z psychologiczną układanką, której poddają się kolejne osoby, tracąc w tym wszystkim cząstkę siebie. Czy uda im się wyrwać z tęgo kręgu? Czy można zatrzymać bieg wydarzeń? Czy wybaczenie to klucz w tej całej układance? I do czego prowadzi tłumiona latami nienawiść? Odpowiedzi na te pytania na pewno zaskoczą czytelników.

Wschód Księżyca - Magdalena Zimkniak

Bohaterowie książki mogą śmiało doszukiwać się w swoim drzewie genologicznym takich przodków jak Edyp bądź fatalistyczna Antygona. Fatum oraz bezsilność wobec nadchodzącego losu, a także wydarzeń z przeszłości sprawia, że thriller Małgorzaty Zimniak nabiera cech horroru. Złożoność psychologiczna bohaterów oraz ich niewątpliwa charyzma powoduje, że jesteśmy w stanie zrozumieć, a także wykazać współczucie wobec męża tyrana bądź byłego więźnia, który w przeszłości popełnił jeden z najohydniejszych występków. Niewątpliwie na korzyść książki przemawia rozbudowana historia. Tutaj nawet drugoplanowa postać niesie swój krzyż, który będzie miał wpływ nie tylko na niego samego, ale również innych uczestników akcji. Niestety w pewnej chwili to całe nagromadzenie dramaturgii sprawia, że intryga ociera się wręcz o kicz. Pragnąc pokazać jak najbardziej drastyczną wizję świata, w której zło rozprzestrzenia się w nadzwyczajnym tempie, pisarka spowodowała, że tego zła było momentami zbyt dużo, a wydarzenia stawały się zbyt nieprawdopodobne nawet jak na powieść z elementami fantastyki. Bohaterowie są wręcz skazani na gwałt za gwałtem bądź nadużycia siły względem nich. Kolejne postacie nie mogą się podnieść po swoich dramatach, gdyż nie są w stanie same przepracować tragedii, zaś psycholog okazuje się tylko megalomanem, który nie wiadomo skąd odebrał wykształcenie i wierzy w każde słowo wypowiedziane przez młode dziewczyny pragnące go oszukać. Podobnie z aktami miłosnymi, których nie brakuje w książce. Sceny seksu odbywające się nad przepaścią wręcz rażą. Szaleństwo, pożądanie oraz próby samobójcze przeplatają się ze sobą wciąż i wciąż nie mogąc zapobiec kolejnym katastrofom.

 

Zastanawiające jest również zakończenie. Czy jeśli przebaczenie komuś, kto tak naprawdę nie starał się o nie i niekoniecznie na nie zasługuje może zakończyć tę spiralę, czy nie można było tego zrobić wcześniej? Dlaczego wtedy okazuje się, że demon zamiast przejść na drugą stronę, wciąż próbuje mieszać w życiu uczestników. Ile nieszczęść można znieść? – to pytanie zadaje ksiądz Marcin słuchając historii swojego przyjaciela i to samo pytanie pozostaje w czytelniku, który zgłębia świat zarysowany przez Magdalenę Zimniak.

Malwina Talaśka 31.05.2020