Shuggie Bain

„Agnes wiele razy przestawała pić, ale skurcze Shuggiego nigdy całkiem nie zniknęły. Okresy trzeźwości były z jego perspektywy przelotne i nieprzewidywalne, nie mógł więc cieszyć się nimi w pełni. Jak z dobrą pogodą, po której zawsze przychodzi deszcz. Jakiś czas temu przestał liczyć.
Odhaczanie kolejnych trzeźwych dni przypominało patrzenie, jak udany weekend przecieka przez palce: gdy człowiek zwracał na to uwagę, zawsze to trwało za krótko. Więc przestał liczyć…”

~ Shuggie Bain, Douglas Stuart

Shuggie Bain, Douglas Stuart

Napisana pięknym językiem powieść Douglasa Stuarta o miłości, rodzicielstwie, uzależnieniu i nędzy została nagrodzona słynną Nagrodą Bookera 2020 r. Jest to najbardziej prestiżowa nagroda literacka w Wielkiej Brytanii przyznawana autorowi za najlepszą powieść anglojęzyczną wydaną w ostatnim roku. Co ciekawe autor swoją debiutancką książkę pisał przez prawie 10 lat, przelewając na kartki papieru wątki autobiograficzne. To wszystko złożyło się na powód, dla którego z zaciekawieniem sięgnęłam za powieść Wydawnictwa Poznańskiego.

Hugh Bain, pieszczotliwie zwany Shuggie, jest samotnym chłopcem, którego dzieciństwo przypada na czas głośnych reform Margaret Thatcher. Gdy mąż postanawia odejść od jego matki Agnes – ta wraz z trójką dzieci musi pogodzić się z nową sytuacją i odnaleźć w górniczym miasteczku, gdzie pieniądz jest dla człowieka najcenniejszą zdobyczą, a jego brak budzi głęboko skrywane demony.

Shuggie to wrażliwy chłopiec, nad wyraz dojrzały, dlatego nie odnajduje się w tej nowej rzeczywistości. Gdy alkohol – główny antagonista jego rodziny – sprowadza na nich kolejne katastrofy, ten jako jedyny z rodzeństwa do końca nie traci wiary w osobę, którą kocha i pozostaje jej lojalny. Jednak dość szybko i brutalnie zostaje obdarty z dziecięcej niewinności, opiekując się matką oraz stając się jej jedynym strażnikiem i obrońcą. Jednocześnie wciąż jest dzieckiem, narażonym na niebezpieczeństwa świata, przed którymi sam nie potrafi się obronić.

Autor zawadiacko bawi się językiem, na który warto zwrócić szczególną uwagę. Mentalność społeczeństwa, ich wygląd i charakter najłatwiej obrazują styl oraz kontekst wypowiadanych przez nich słów. Ciekawie nakreślone portrety psychologiczne mieszkańców miasteczka są dużą zaletą książki. Brud, który czujemy wręcz namacalnie, opryskliwość mężczyzn, tracących pracę, którzy gorycz porażki topią w kieliszku oraz brutalna chęć przetrwania kobiet, które walczą o każdy grosz, aby wykarmić swoje pociechy idealnie ukazuje nam kulisy życia miasteczka po reformach premier Thatcher.

Shuggie Bain, Douglas Stuart

Głównymi bohaterami powieści nie są wcale Agnes i Shuggie. Pierwsze skrzypce odgrywają nędza i uzależnienie. Te dwa żywioły spalają dogłębnie bohaterów oraz ich otoczenie, wyłaniając tym samym na wierzch mroczne patologie, które nie powinny mieć miejsca w cywilizowanym świecie.

Agnes to postać, którą nie sposób polubić. Prawdziwa famme fatale. Piękna, wyniosła, pewna swoich wdzięków, spragniona atencji, przesadnie dbająca o swój wygląd. Trudno współczuć tragedii, która ją dosięga, ponieważ każde dobre zachowanie z jej strony czy krok w przód zostaje zniweczony przez jej
własny egoizm. Jej nieszczęśliwą naturę można wręcz porównać, co może być lekko groteskowe biorąc pod uwagę różną sytuację obu kobiet, do słynnej „Pani Bovary”.

„Shuggie Bain” to powieść o tej jeszcze namacalnej, ale bardzo cienkiej granicy miłości, którą dążymy, gdy musimy zadecydować, co jest dla nas ważniejsze: my sami czy osoba, którą kochamy nad życie? W świecie, w którym przyszło żyć Shuggiemu prawość ustępuje najróżniejszym patologiom jak
pedofilia, alkoholizm, molestowanie. A szczęście wyznaczają kolejne kieliszki trunku… Sięgając po tę książkę musimy porzucić wszelką nadzieję o powieści, którą uwieńczy szczęśliwe zakończenie. Ponieważ z każdą następną przeczytaną stroną tylko jedno pytanie ciśnie się na usta: jak dużo jest w stanie poświęcić alkoholik, aby wypić jedną kroplę więcej?

MT 26.08.2021