Niedźwiedź Wojtek był zwierzęciem przeznaczonym do cyrku. Zbieg okoliczności, sprawił, że z kuglarza mógł stać się pełnoprawnym żołnierzem. Choć nigdy nie przyszło mu wystąpić w show, potrafił zabawiać swoich towarzyszy jak mało kto. Przekonała się o tym 22 Kompania Zaopatrzenia, która to przygarnęła Wojtka.
Wojtek od młodości uwielbiał harce. Energiczne zwierzę nie potrafiło pozostać zbyt długo w ukryciu, przez co “nowy nabytek” Piotra Prendysa i pozostałych członków 22 Kompani szybko został zdemaskowany. Ku ich zdziwieniu zwierzę zaskarbiło sobie więcej ludzkich serc. Nawet sam major Chełmiński – dowódca oddziału, dowiedziawszy się o młodym adepcie w szeregach uległ jego urokowi. Choć nie można odmówić było mu tej cechy Wojtek był również szalenie przebiegły. Jak mało które zwierzę potrafił zdobyć smakołyki – jego nos był na ich punkcie wyczulony. W trakcie wojny, jak i po jej zakończeniu był nimi przekupowany i zachęcany do pracy.
Niedźwiedź dorastał wśród swoich głównie młodych towarzyszy. Początkowo nadmiar energii przechodził w zabawę i wspinanie się po drzewach. Z czasem jednak zwierzę rosło, a wraz z nim rosła energia i zapał do harcy. To czas, w którym jego kompani siłowali się z nim urządzając zapasy. Pod przykryciem zabawy, rosły morale żołnierzy, a takie zachowanie i dyscyplina, czyniła Wojtka czymś więcej jak pupilem do opieki – stawał się członkiem grupy. Nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał, że przyjdzie mu pomagać w największej bitwie lądowej II Wojny Światowej – bitwie o Monte Cassino.