Człowiek, który pokochał Syberię

Dzięki postępowi technologii możemy zagłębiać się coraz dalej we wszechświecie, jednocześnie zostawiając na Ziemi mnóstwo zagadek. Nie zrozumcie mnie źle, nic tak nie cieszy mnie jak kolejne zdjęcia zrobione przez teleskop Webba lub kolejna podróż na srebrny glob. Po prostu nasza ziemska piaskownica stanowi wciąż dla nas wielką tajemnicę, której być może nigdy w pełni nie odkryjemy.

Tym razem do takiej refleksji skłoniła mnie książka Roy’a Jacobsena i Anneliese Pitz – “Człowiek, który kochał Syberię”. Ta fabularyzowana opowieść została spisana na podstawie prywatnych notatek niemieckiego podróżnika i badacza Friedricha Dürries.

Friedrich Dürries podczas swoich prac odkrył i opisał 275 nowych gatunków motyli. Jeśli muszę dać wam skalę porównawczą to przy aktualnych dobrodziejstwach technologii, rocznie poznajemy od ok. 100 do ok. 600 nowych gatunków ze świata zwierząt. Friedrich swoich odkryć dokonał w nieco ponad 20 lat w XIX w., w czasach, w których podróż między miastami zajmowała tydzień, a powrót z Syberii do domu potrafił trwać miesiącami. Jeśli jednak jesteście sceptyczni i odkrycia rzędu 300 nowych gatunków samych motyli nie robią na was żadnego wrażenia albo jesteście zdania, że to było kiedyś, a kiedyś było po prostu łatwiej, bo przecież mnóstwo nowych gatunków zostało jeszcze nieodkrytych, to spieszę sprostować te dwie myśli. Aktualnie naukowcy szacują, że odkryte przez nas gatunki zwierząt to 10 – 20% wszystkich gatunków na świecie. Jest co odkrywać. Jeśli jednak pomyśleliście, że kiedyś było łatwiej – chyba nigdy wcześniej nie słyszeliście o Syberii.

Człowiek, który pokochał Syberię

Syberia jest krainą geograficzną, która ciągnie się od Uralu po ocean Arktyczny i ocean Spokojny. To miejsce, w którym na próżno szukać sprzymierzeńców wśród natury. Temperatura potrafi spaść poniżej poniżej 50 stopni Celsjusza, a dzika zwierzyna, aby przeżyć w tych warunkach nie cofnie się przed niczym.
Gdyby jeszcze było tego mało, to miejsce, które przez brak systemu więziennictwa Rosji – stało się największym więzieniem świata. Zsyłano tam wszystkich, którzy podpadli carowi. Od chłopów uciekających przed obowiązkiem pracy czy dezerterów, po zwykłych bandytów i morderców. To nie brzmi jak idylliczna kraina, prawda? Jak w takim razie można ją pokochać? Odpowiedź wydaje się prosta – chodzi przecież o dziewicze tereny pełne dzikiej fauny i flory. Syberia jest czymś, co może przyprawić o zachwyt każdego fana natury.

Człowiek, który pokochał Syberię

Bohater książki “Człowiek, który kochał Syberię”, prócz miłości do natury, na Syberii odnalazł również powołanie. Pasją do owadów – a w szczególności motyli – młodego Friedricha zaraził ojciec, który również badał te niesamowite stworzenia. Jak się okazuje, poszukiwacz przygód w tamtych czasach mógł całkiem sporo zarobić. Nie była to jednak łatwa praca, była to walka z naturą dla dobra nauki. W ubiegłych wiekach wiele muzeów i prywatnych kolekcji gromadziło w swoich zbiorach eksponaty świata roślin i zwierząt. Wśród wielu z nich znajdowały się również te sprzedane i wysyłane z Syberii Wschodniej przez Friedricha. W ich skład oprócz motyli wchodziły nieco większe okazy, takie jak wypchane zwierzęta, ich czaszki i kości, skóry, a także przedmioty użytkowe ludności tubylczej.

Przeżycia bohatera intrygują oraz trzymają w napięciu. Często są to opowieści, z których można by nakręcić cały film, a mimo to pojawiają się dosłownie 2-3 razy na każdy rozdział. To świadczy o tym, jak zaskakujące było życie na tym nieodkrytym, dziewiczym terenie. Pomimo wielu wątków, miewałem często niedosyt, gdy ciekawa historia kończyła się szybciej niż mógłbym się tego spodziewać. Nie zrozumcie mnie źle, to nie tak, że wymagałem tego, aby ta akcja ciągnęła się w inną stronę. Wydaje mi się, że każdy wątek mógł być rozbudowany o jeszcze więcej detali – choć rozumiem, skoro tych nie było w notatkach, nie warto było tworzyć fikcji i naginać historii.

Jeśli w literaturze cenicie sobie walkę z żywiołem, warto sięgnąć po tę książkę. Pokazuje ona kawał nieznanej historii ludzi, którzy dla dobra nauki poświęcali swoje życie. Niestety nie są to bohaterowie pierwszych stron gazet. Ludzie tacy jak Friedrich Dürries nie robili tego dla poklasku, a z czystego pragnienia odkrywania i poznawania nieznanego. Wiele im zawdzięczamy, jednocześnie nie zdając sobie często sprawy z ich istnienia.

DK 01.12.2022